Przed odlotem

— Atmosfera przedwyjazdowa. Pojutrze rano odlatuję. 2009-10-29-lot962a
Misz-masz. Wszystko się plącze.

Czy ważniejsze jest to, co zostaje –
tu trzeba drzewa przyciąć, czy zadzwonisz do tego kolegi, co miał, tak, zadzwonię, może najlepiej od razu, tak, to przynieś telefon, nie tylko chciałam się upewnić, że pamiętasz, dzięki, do usłyszenia.

Czy ważniejsze to, co tu będzie –
bo jeśli Putin zacznie tę wojnę, a Niemcy i Amerykańcy podejmą rękawicę, to co? Czy będzie do czego wracać? Czy czwarta będzie na maczugi?
To zostaniesz tam. Jak to? A ty? Jakoś mnie ściągniesz. No tak. Ale tu już potrafimy przeżyć za te nasze emerytury. Tam się nie da. No tak, nie da się.

Czy ważniejsze, że tam będę –
ku radości kuzynki i własnej? Czy to nie jest porębane? Może, ale przecież nie mogę nie spróbować, jak to jest.
Kilkanaście godzin, w tym dwie przesiadki i lot nad oceanem.

Czy to jest bezpieczne?
Człowiek chyba nie powinien latać.
Nad oceanem?
Zwykle się udaje. Łatwiej zabić się na szosie. Tak mówią niby-specjaliści od rachunku prawdopodobieństwa.

Będę oglądać lemury. Z bliska. Poznawać. Wiesz, co to jest lemur?
Mam mieć długie spodnie i obuwie zakrywające palce. O key. Czy to znaczy, że te małpiatki zagrażają moim łydkom albo palcom u nóg?! Nie przejmuj się, ja też nic nie wiem o lemurach. Jak się dowiem, to cdn.
Mam spodnie i tenisówki przygotowane.

Średnia temperatura sierpnia waha się tam pomiędzy +20 a +30°C. Średnio +26°C. Już mi jest za gorąco.
Wilgotność jest tam jednak inna.
W szpitalu kazali mieć inhalator przy sobie. Zawsze. O key. Mam. Nic nie mówiłam o odlotach.

Wiesz, kiedyś, w latach 70-tych ubiegłego wieku zaczęłam wypisywać rozmaitości na temat rachunku nieprawdopodobieństwa. A potem trafiłam na teorię chaosu. Ale byłam zafascynowana! To właśnie było to! Co nieprawdopodobne, to tworzy i to ono jest najważniejsze.

Tak, po trzech piwach. Hop śpi.
Wiesz, tam nie ma normalnego piwa. Dzisiaj więc było jakby na zapas.
Kto wie, kiedy znowu napiję się normalnego żywca?

118 x

Dodaj komentarz